Gry Tecmo z serii „Dead or Alive”, entuzjastycznie przyjęte przez specjalistów i fanów (www.gamespot.com: „jedna z najbardziej atrakcyjnych gier walki,[…] fantastyczne krajobrazy, powalające efekty i niesamowity rysunek postaci”) znalazły ponad 6 milionów nabywców, trafiając do ścisłej czołówki najpopularniejszych gier wideo w historii. Producent Paul W. S. Anderson tłumaczy, że jego własne zamiłowanie do DOA oraz wielokulturowy charakter przedsięwzięcia zachęcił go do nakręcenia kinowej adaptacji: „W grze ‘DOA’ pojawiają się postaci z różnych zakątków świata. Film miał to odzwierciedlać, zatrudniliśmy więc najlepszych specjalistów z wielu krajów”. Potwierdza to fakt, że na planie mówiono aż w 4 językach – angielskim, kantońskim, mandaryńskim i niemieckim.
Jednym z podstawowych zadań, jakie postawili sobie twórcy „DOA: Dead or Alive” było skonstruowanie solidnej historii, w której skomplikowane relacje między bohaterami układałyby się w szereg wątków i zwrotów akcji. Reżyser Cory Yuen dokonuje jasnego rozróżnienia między grą a kinem: „W grze to człowiek kontroluje akcję, film musi być dosłownie ŻYWY. Akcja jest co prawda podstawą, ale równie ważna jest przyjaźń, jaka zawiązuje się między dziewczynami.”
Nie lada wyzwaniem dla twórców tego pierwszego zachodniego filmu kręconego w Hendigan World Studios była kwestia zastosowania efektów specjalnych. Cory Yuen zrezygnował z najprostszej techniki inscenizacji, polegającej na użyciu zielonego ekranu. Aktorzy musieli poddać się intensywnemu treningowi, aby później dokonywać cudów akrobacji na tle zapierających dech w piersiach chińskich plenerów. Reżyser postanowił nie szczędzić środków na realizację swoich zamierzeń, wychodząc z założenia, że „jeśli ma się wyobraźnię i dość pieniędzy, można zrobić wszystko”.
Yuen przyznaje, że łatwiej byłoby stworzyć dramatyczne sekwencje akcji na etapie postprodukcji. „Efekty specjalne usprawniają prace nad filmami sensacyjnymi. Gdy zaczynałem karierę, scenografowie musieli włożyć wiele wysiłku w ukrycie kabli, na których poruszali się aktorzy. Efekty komputerowe mają jednak swoje złe strony. Film przestaje być emocjonujący, gdy aktorzy muszą udawać strach czy ekscytację. Widzowie łatwo spostrzegają różnicę w zachowaniu, bez względu na klasę aktorów.”